Jak social media wpływają na to, jak się oceniamy?

Spis treści

O tym, że social media mają niebagatelny wpływ na nasze samopoczucie, wiemy już od dawna. FOMO, czyli fear of missing out (strach, że nas coś ominie) to nie jedyne, co grozi nam w kontakcie z mediami społecznościowymi. Nie chodzi nawet o to, że dawniej porównywałyśmy się do grona najbliższych koleżanek, sąsiadek i osób z najbliższego otoczenia, a dziś w insta bańce na wyciągnięcie kciuka mamy również celebrytki, aktorki i supermodelki. Paradoksalnie największym zagrożeniem jest to, że porównujemy się do siebie — ale tej doskonalszej.

Okienko na świat

Z jednej strony social media mogą stanowić powiew świeżości, jeśli chodzi o kulturę piękna. Osoby plus size pokazują inspirujące stylizacje modowe, a aktywistki body positive wstawiają na swoje profile zdjęcia prawdziwych, niedoskonałych, a często również chorujących ciał, które wcześniej były zupełnie poza kanonem. Media społecznościowe mogą stać się genialną przestrzenią do reprezentacji i normalizacji równych postaw, kanonów piękna i stylów życia. Dlaczego więc powodują tyle problemów?

Co zauważyli chirurdzy plastyczni?

Jeszcze dekadę czy dwie temu, osoby, które przychodziły do gabinetów medycyny estetycznej lub chirurgii plastycznej chciały wyglądać, jak gwiazdy. Kobiety przychodziły ze zdjęciem konkretnego nosa albo po prostu starały się odmłodzić. Dziś nie porównujemy się już do gwiazd i znacznie rzadziej pojawiamy się w gabinetach z wydartym z gazety zdjęciem Angeliny Jolie. Co się zmieniło? Wraz ze wzrostem dostępności zabiegów medycyny estetycznej i nowymi, bezoperacyjnymi możliwościami modelowania twarzy, coraz częściej udajemy się do gabinetów, by upodobnić się do siebie, ale takiej, jaką widzimy się w mediach społecznościowych.

Filtr jak operacja plastyczna

Konkretnie chodzi o użycie aplikacji, które umożliwiają stosowanie filtrów poprawiających urodę. Niektóre z nich od razu nałożą nam makijaż na twarz, inne dodadzą piegi lub musną skórę opalenizną, ale lwia część po prostu zmienia rysy twarzy. Nos staje się mniejszy i szczuplejszy, kości policzkowe wyższe, usta i oczy obowiązkowo większe. Skóra staje się jedwabiście gładka i rozświetlona, znikają nie tylko zmarszczki i nierówności, ale również pory.

Chirurdzy plastyczni zauważają, że część z naszego dążenia do perfekcyjnego wyglądu kwalifikuje się pod zaburzenie psychiczne. W Polsce nazywane jest ono cielesnym zaburzeniem dysmorficznym, a za oceanem zasłużyło na miano Snapchat Dysphorii. Problem niewidoczny dla oka z zewnątrz, w przypadku osoby z tym zaburzeniem urasta do rangi dramatu. Taka osoba skupia się na małym mankamencie swojego ciała (a właściwie nie tyle mankamencie, ile konkretnej cesze fizycznej, bo wartościuje ją dopiero osoba) i w swoim wyobrażeniu i odczuwaniu robi z tej cechy coś wielkiej wagi. Większość z nas przechodziła podobne fazy w wieku nastoletnim, gdy zmieniające się ciało powodowało dyskomfort, a sen z powiek spędzał nie taki nos, brwi, podbródek czy blizna na czole.

Tym razem jednak zaburzenie dysmorficzne może dotykać również osoby dorosłe. Mogąc zmienić wygląd twarzy jednym przesunięciem palca, ciężko jest się nam pogodzić z wyglądem bez nakładek i filtrów, zwłaszcza że ludzie, których widujemy w social mediach również się „filtrują”. W efekcie łatwo nabrać przekonania, że jest się jedyną osobą na ziemi z ziemistą cerą, niedoskonałą skórą, nosem z garbkiem itp. W przypadku zaburzeń psychicznych takie fałszywie negatywne postrzeganie siebie może doprowadzić do samoograniczeń w życiu towarzyskim lub zawodowym, spowodowanym np. wstydem przed wyjściem z domu, nawiązywaniem nowych znajomości lub pokazaniem się offline znajomym ze świata online. W ostrych przypadkach zaburzenia te mogą prowadzić nawet do samobójstw, a u części z nas zaszczepić przekonanie, że wystarczy tylko poprawić to i owo i w realu nareszcie dorównamy naszemu internetowemu awatarowi.

W badaniach przeprowadzonych pod kierownictwem dr Katharine Philips na ponad 500 chorych wskazano, na jakich częściach ciała koncentruje się uwaga osób z zaburzeniem dysmorficznym:

  • skóra (73%)
  • włosy (56%)
  • nos (37%)
  • waga (22%)
  • brzuch (22%)
  • piersi/brodawki (21%)
  • oczy (20%)
  • uda (20%)
  • zęby (20%)
  • nogi/ogólnie (18%)
  • budowa ciała/struktura kości (16%)
  • twarz (14%)
  • rozmiar/kształt twarzy (12%)
  • wargi (12%)
  • pośladki (12%)
  • podbródek (11%)
  • brwi (11%)
  • biodra (11%)
  • uszy (9%)
  • ramię/przedramię (9%)
  • talia (9%)
  • genitalia (8%)
  • policzki/kości policzkowe (8%)
  • łysina (8%)
  • wzrost (7%)
  • rozmiar/kształt głowy (6%)
  • czoło (6%)
  • stopy (6%)
  • dłonie (6%)
  • szczęka (6%)
  • usta (6%)
  • plecy (6%)
  • palce (5%)
  • szyja (5%)
  • łopatki (3%)
  • kolana (3%)
  • palce u nóg (3%)
  • kostki u nóg (2%)
  • mięśnie twarzy (1%)

Jak nie wpaść w porównania siebie do swojego awatara?

Oczywiście sprawa nie musi być tak poważna, by została podciągnięta pod zaburzenie, ale warto się przyglądać sobie i zadać sobie następujące pytania:

Czy akceptuję siebie?

Czy moja ocena tego, jak wyglądam, jest realistyczna?

Czy mam wysokie poczucie własnej wartości?

Czy akceptuję, że moja twarz, skóra, włosy, kondycja, masa mięśniowa z czasem będą się zmieniać?

Czy moje oczekiwania względem własnego wyglądu są realistyczne?

Czy osoby, które oglądam w social mediach, prezentują się zawsze w makijażu/z filtrem, czy mam też okazję widywać je tak, jakbym widziała je w warzywniaku pod domem?

Czy odczuwam dyskomfort, gdy mam się pokazać w social mediach bez filtrów i upiększaczy?

Czy taka, jaka jestem, jestem ok?

Być może wyda Ci się dziwne, że podejmujemy taki temat, promując odmładzające twarz i ciało ćwiczenia. Prawda jest taka, że my też chcemy wyglądać możliwie jak najlepiej, ale… no właśnie, nie kosztem zdrowia psychicznego. Możliwie jak najlepiej na naszą ludzką miarę. Możliwie jak najzdrowiej — nie tylko wyglądać, ale po prostu być zdrowe i witalne. Przyświeca nam myśl, by czuć się dobrze we własnym ciele, ale podchodzić do niego na mięciutko, bez fałszywych wyobrażeń.

Dlaczego nigdy nie będziesz wyglądać jak selfie?

Już samo selfie, nawet bez żadnej apki upiększającej sprawia, że nasza twarz wygląda inaczej niż w rzeczywistości. Może tego nie wiesz, ale wiele smartfonów najnowszej generacji z automatu ma wbudowane filtry w kamerze służącej do robienia selfie. Wygładzają twarz i sprawiają, że jej kolor jest bardziej jednolity. Dlatego zdjęcia opatrzone #nomakeup wcale nie muszą stać blisko prawdy. To również kwestia obiektywu. Wpisz w wyszukiwarkę frazę „focal length portraits” i zobacz, co aparat w telefonie, a raczej jego obiektyw robi z proporcjami Twojej twarzy. Zwróć uwagę na nos — nikt z nas nie wygląda tak w rzeczywistości. Dlatego selfie nie mogą i nie powinny tworzyć naszego wizerunku, do którego się odwołujemy.

Na sam koniec jeszcze dwie wrzutki od nas:

Zrób sobie tę uprzejmość i przestań śledzić wszystkie konta w social mediach, które sprawiają, że się porównujesz i czujesz się marnie. Nieważne czy chodzi o figurę, skórę, włosy, czy wystawne życie. Nie ma co porównywać czyjegoś 5 minut na scenie do naszego życia za kulisami. W internecie wszyscy pokazujemy najlepsze fragmenty naszego życiowego show.

Zawsze, gdy będziesz miała ochotę się skrytykować, przypomnij sobie osoby, które kochasz. Partnera/partnerkę, przyjaciół, dzieci, autorytety. Czy naprawdę to, jaki mają nos, zgryz czy włosy jest dla Ciebie aż takie ważne? Zapewne nie — kochasz, jak się śmieją, ich pogodę ducha, wnikliwość czynionych obserwacji, erudycję, spokój ducha, lub energię, którą wnoszą w Twoje życie.

Nie ma powodu, by traktować siebie surowiej niż ukochane osoby. W końcu związek ze sobą masz na całe długie życie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zapisz się już teraz!